Kim Dzong Un popłakał się podczas przemówienia. „Naprawdę mi przykro”
Kim Dzong Un przemawiał w trakcie defilady wojskowej, jaką zorganizowano w Pjongjangu z okazji 75. rocznicy powstania rządzącej Partii Pracy. Nagrania z wystąpienia przywódcy szybko obiegły media na całym świecie, a uwagę komentatorów zwróciło wzruszenie, jakie towarzyszyły Kim Dzong Una. – Nasi ludzie pokładali we mnie zaufanie tak wysoko jak niebo i tak głęboko jak morze, ale ja nie zawsze potrafiłem sprostać temu w zadowalający sposób. Naprawdę mi z tego powodu przykro – powiedział polityk zgodnie z tłumaczeniem przekazanym przez portal The Korea Times.
Efekt presji?
Przywódca mówił również o odpowiedzialności, jaką mu powierzono w związku z „prowadzeniem tego kraju”. – Moje wysiłki i szczerość nie były wystarczające, aby uwolnić ludzi od ich trudności życiowych – przyznał Kim Dzong Un. Zdaniem ekspertów cytowanych przez The Independent łzy towarzyszące przywódcy świadczą o rosnącej presji związanej z wyzwaniami, przed którymi stoi Korea Północna.
Hong Min, który jest dyrektorem oddziału w Koreańskim Instytucie Zjednoczenia Narodowego, zwrócił uwagę na słownictwo użyte w trakcie przemówienia. – Użył takich terminów jak „poważne wyzwania”, „niezliczone próby” czy „katastrofy bez precedensu w historii”. – To pokazuje, że naprawdę ciężko mu rządzić i odczuwa presję z powodu obaw, że jego ludzie mogą być zdenerwowani tego rodzaju trudnościami – stwierdził ekspert.